SLOW SPORT / Katarzyna Dydo-Rosłoń
Nie jestem typem
sportowca. Chyba się taka nie urodziłam. Nie wyssałam sportu z mlekiem
matki, nie nabyłam umiejętności sportowych w dzieciństwie.
Przebiegnięcie 600 metrów na ocenę było najgorszym sprawdzianem
w roku. Zrobienie świecy lub fikołka groziło kontuzją. Nawet unoszenie
kocyka lub woreczka z kaszą gołymi stopami nie wychodziło mi najlepiej,
więc sprytnie unikałam tych wyzwań. Lubiłam oglądać sport w telewizji.
Pasjonowały mnie jazda figurowa na lodzie,
akrobatyka i skoki do wody. Jednak sam proces dochodzenia do
mistrzowskich umiejętności był mi obcy niczym czarna magia.
Dopóki człowiek
młody i piękny nie martwi się o swoją kondycję fizyczną. Nie brakuje mu
oddechu na piątym schodku. Nie dobiega do autobusu resztką sił, a
pokonanie 10 km na rowerze lub 5 km na własnych nogach
to bułka z masłem. Jednak powiedzmy sobie szczerze, przychodzi taki
moment w życiu każdego, kiedy pada kondycja, a on sam pada na twarz ze
zmęczenia. Są dwie drogi wyjścia z tej sytuacji . Można leżeć bez
energii resztę życia lub wstać, założyć buty i ruszyć
na…
Slow Sport
Slow Sport to
pierwsze kroki na drodze do lepszej kondycji. To moment, w którym
czujesz, że nicnierobienie zaczyna być bardziej męczące niż
przebiegnięcie pierwszego kilometra. Slow Sport to pierwsze treningi,
pierwsze cele, pierwsze zmęczenie, kontrolowany i całkiem przyjemny ból
mięśni i zakwasy. To też pierwsza satysfakcja, pierwsze sukcesy i
postępy.
Slow Sport to
trenowanie zgodnie z własnymi umiejętnościami i kondycją. To akceptacja
siebie na każdym etapie uprawiania sportu. To nie zmuszanie swojego
ciała do morderczych treningów ponad swoje siły, po
których nie możesz złapać oddechu i leżysz na macie jak worek kartofli.
To umiejętność dania sobie czasu na pokonywanie kolejnych wyzwań.
Slow Sport to
szlifowanie podstaw sportu, które w przyszłości pozwolą uniknąć kontuzji
i osiągać lepsze wyniki. To umiejętność zrobienia przysiadu, skłonu czy
pompki w sposób poprawny i akceptowalny dla trenera.
To czas, który poświęcasz na naukę tego, co w przyszłości zaprocentuje.
Slow Sport to
wspólne treningi z przyjaciółmi. To wciąganie do sportu tych, którzy
jeszcze sportowca w sobie nie odkryli. To dzielenie się radością jaka
płynie z aktywności fizycznej. To umiejętność poświecenia
swojego czasu i treningu dla swojego kumpla lub kumpelki. To wzajemna
motywacja i doping do działania.
Slow Sport to
aktywność fizyczna każdego dnia. To sport w małych dawkach, ale
codziennie. To 2 km, które truchtasz z psem, to 4 km, które okrężną
drogą przejdziesz piechotą do sklepu, to 5 km jazdy na rowerze
w odwiedziny do najlepszego przyjaciela. To po prostu codzienna dawka
ruchu!
Slow Sport to
przede wszystkim radość z uprawiania sportu. To brak „napinki"
związanej ze zdobywaniem kolejnych medali i poprawą własnych wyników.
Może na to też przyjdzie czas. Slow Sport ma Cię do tego
przygotować. To umiejętność cieszenia się z ruchu na świeżym powietrzu,
blisko natury i w dobrym towarzystwie.
Slow Sport to
propozycja dla tych, którzy chcą wstać z kanapy i zrobić coś dla siebie.
To idealna motywacja dla wiecznie początkujących i tych, którzy po
„przerwie” powoli chcą zawalczyć o lepszą kondycję
i samopoczucie.
Slow Sport - każdego dnia bliżej celu!
SLOW SPORT/ Karina Terzoni
W szkole zawsze
grzałam ławkę rezerwowych. W liceum tak często zgłaszałam na wfie
niedyspozycję, że wzbudzałam niepokój trenerki. Na zaliczenie pisałam
referaty o historii polskiej siatkówki. Przez to, że
nikt w szkole nie nauczył mnie podstaw biegania, grania w siatkę czy
kosza zawsze łatwiej było unikać sportu niż narażać się na wyśmianie.
Polska szkoła bardzo skutecznie, na całe lata odstraszyła mnie od
wszelkich aktywności fizycznych.
Sportowe początki
Jakieś 6 lat temu
nieśmiało poszłam z koleżanką na fitness, potem na siłownie. Koleżanka
po kilku tygodniach się wykruszyła, a ja zostałam do dzisiaj. Zmieniają
się tylko zajęcia, siłownie, trenerzy i kluby
fitness. Od klasycznego TBC przez fitness na trampolinach, step,
ćwiczenia na piłce, tabaty i spinning. Lubię ruch, uwielbiam
niespodzianki, nowości, zmiany i jak idę na trening to po to, żeby się
zmęczyć.
Dlatego często eksperymentuję. Od 3 lat moją podstawową dyscypliną jest
bieganie. Zaczęło się klasycznie od ledwie przebiegniętego kilometra,
pieczenia w przełyku, braku tchu i totalnej masakry. Jednak jakoś udało
się pokonać pierwszy kryzys i szybko przyszło
5 km, 10 km, półmaraton i w końcu maraton. Trening jest tak naturalnym
elementem mojego życia jak jedzenie czy spanie. Po jakimś czasie
organizm po prostu się domaga :) Sama nie wiem kiedy wpadłam w wir
treningów, zapisów, startów. Od wiosny do później jesieni
nie miałam w zeszłym roku ani jednego wolnego weekendu. Trening, start,
medal, fotka, następny...Po jakimś czasie odkryłam, że zamiast cieszyć
się bieganiem, ciągle jestem w stresie. Stresuję się czy mam
wystarczająco dobre wyniki, że w porównaniu do innych
wypadam słabo, że nie ma efektów. Nikt po biegu już nie pytał czy
jestem zadowolona, czy fajnie się biegło, czy ładna trasa, czy wesoła
atmosfera...liczył się tylko czas. A ja zamiast cieszyć się sportem,
zaczęłam się denerwować jak przed wizytą u dentysty.
Zamiast przyjemności z biegania czułam przymus do treningów,
porównywałam się do innych i czułam ogromną presję.
Czas na wyhamowanie w sportowym wyścigu czyli jak Slow Sport pojawił się w moim życiu
Poczułam się lekko
wypalona w bieganiu. Zrobiłam miesiąc przerwy. Chodziłam na trampoliny,
fitness, rowery, siłownię. Sport dla przyjemności, zdrowia, zabawy i w
trosce o dobra sylwetkę oczywiście. Sport
przestał stresować, znowu był powodem do radości, luzu i uśmiechu.
Slow Sport czyli trening szyty na miarę
Zaczęłam biegać
wtedy kiedy ja miałam ochotę, tak długo jak chciałam. Okazało się, że z
tym wyluzowany podejściem jakoś mi do twarzy i nagle wyniki zaczęły być
lepsze. Chętniej, częściej, na dłużej wychodzę
pobiegać. Nie liczę już każdego kilometra. Biegam przed siebie z
radością i chęcią. Właśnie dlatego jestem za podejściem do sportu w
wersji Slow. Slow Sport nie zachęca do braku aktywności, nie nakłania do
leżenia na kanapie. Zachęca tego, żeby znaleźć swoją
ulubioną dyscyplinę, żeby ścigać się ze swoimi wynikami, a nie innymi,
żeby być najlepszą wersją siebie, a nie kopią innych dziewczyn. Lubisz
tańczyć? Tańcz! Nie musisz jak wszyscy chodzić na cross fit. Lubisz
biegać ? Nie zmuszaj się do triathlonu, bo jest
modny. Lubisz "zajechać" się na tabacie? super! Bo to jest twoje i tego
właśnie chcesz. Slow Sport nie będzie cię zatrzymywał w sektorze
„wiecznie początkującej”, tu nie chodzi o to, żeby się obijać. Chodzi o
to, żeby znaleźć swoją dyscyplinę sportu, poziom
trudności dopasowany do możliwości i przede wszystkim aktywność, którą
będziemy lubiły. Moje zadanie na ten sezon? Korona Półmaratonów!
Ćwicz
na miarę swoich możliwości, doświadczenia i chęci. Jednak pamiętaj, że
prawdziwe efekty są tam gdzie kończy się granica komfortu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz