środa, 27 lipca 2016

Co łączy prawnika i trenera? Odpowiedź zna Ania Balcer, która łączy dwa zawody!

Już w najbliższą sobotę Ania Balcer poprowadzi otwarty trening na rowerach stacjonarnych w warszawskim Royal Wilanów. Jak zapowiada będzie to trening interwałowy w różnych technikach jazdy Spinning. Start punktualnie o 12.00, a szczegóły dotyczące Dnia Sportu znajdziecie TUTAJ Nie byłoby w tym niczego zaskakującego gdyby nie fakt, że Ania łączy bycie trenerką z pracą prawnika. Jak jej się to udaje? Kiedy zakochała się w rowerze? Jaką jest trenerką? Przeczytacie poniżej.

Ja już jestem zapisana na sobotni spinning, mam nadzieję, że się zobaczymy!








Jak wygląda Twoja historia ze sportem? Zawsze byłaś aktywna, lubiłaś ćwiczyć czy "zaraził" Cię Twój partner, który jest profesjonalnym kolarzem?
 

Niestety nie będę w tym temacie oryginalna i chyba nie przesadzę jeśli powiem, że sport od

zawsze był częścią mojego życia. Od dziecka trenowałam lekką atletykę, siatkówkę a potem

dołączyły do tego również inne aktywności typu snowboard czy kitesurfing no i oczywiście

ROWER, którym jestem zafascynowana od jakichś 6 lat. Początkowo byłam 100% amatorką bez

kasku, bez odpowiedniego sprzętu i na niezbyt profesjonalnym rowerze - ale od prawie dwóch lat

prywatnie jestem związana z zawodowym kolarzem, który tę moją amatorszczyznę mocno

podszkolił  zmieniliśmy sprzęt, podejście, treningi i tak zostałam amatorem profesjonalistą

Więc z Darkiem sportem zarażamy się nawzajem ze szczególnym naciskiem na kolarstwo

górskie w moim przypadku.




Rower stacjonarny czy tradycyjny? Co wolisz prywatnie i jak chcesz się rozwijać jako trenerka?

Dla mnie rower górski w terenie jest na pierwszym miejscu – ale rower stacjonarny jest

nieodłącznym elementem treningu każdego kolarza dlatego też zrobiłam kurs instruktorski

Spinning żeby nie tylko pogłębić swoją wiedzę ale też pomagać trenować innym Do tego

również mam okazję pomagać Darkowi przy rozwoju jego firmy Twój Trener Sportowy.pl która

główny nacisk kładzie na kolarstwo i myślę, że to jest dla mnie priorytet jeśli chodzi o rozwój

trenerski. Twojtrenersportowy.pl organizuje już otwarte treningi kolarstwa szosowego dla

zaawansowanych, które prowadzi Darek. Ja natomiast chciałabym prowadzić takie treningi tylko MTB czyli

kolarstwa górskiego dla kobiet, rozpoczynających swoją przygodę z tym sportem. W sezonie

zimowym zawsze większy nacisk kładzie się na treningi indor ze względów atmosferycznych

przede wszystkim i wtedy chciałabym prowadzić regularne zajęcia Spinning dla kolarzy i nie tylko


Skąd pomysł/potrzeba zrobienia uprawnień trenerskich, skoro masz dobrą pracę, robisz karierę

i raczej ( tak mi się wydaje) nie porzucisz bycia prawnikiem na rzecz sportu ?


Myślę, że w życiu trzeba próbować różnych rzeczy – tak jak mówiłam sport kocham od dziecka

zawsze gdzieś biegłam, a to SKS, a to zawody itp. wiec uprawnienia instruktorskie są kolejnym

krokiem w realizacji mojej życiowej pasji. Na razie nie myślę o porzuceniu mojego zawodu

prawniczego. Obydwa te zajęcia są tzw. zawodami wolnymi więc czemu nie robić ich

jednocześnie 





Jakie jest Twoje podejście do sportu, do treningu? jaką odgrywa rolę w Twoim życiu?

Jak każda kobieta lubię dobrze wyglądać, a nic moim zdaniem nie dodaje kobiecie więcej uroku

niż piękna, wysportowana sylwetka – dlatego też między innymi sport jest dla mnie tak ważny.

Treningi traktuję bardzo serio i mocno się denerwuję kiedy mi coś nie wychodzi. Poza tym jak za

mało trenuję robię się nieznośna. Dlatego 4 razy w tygodniu zawsze staram się poświęcić czas

na trening.




Jakim typem trenera jesteś? raczej chwalisz czy krytykujesz? krzyczysz czy jesteś kumplem?

ciągle korygujesz błędy czy robisz podsumowanie po treningu?

 

Staram się przede wszystkim na początku zajęć wszystkim przedstawić plan treningu/zajęć i jego

cel a w trakcie przypominam co w danym momencie robimy i na czym mamy się skupić – myślę

że jak ludzie wiedzą co się dzieje lepiej znoszą wysiłek fizyczny są bardziej skupieni. Zawsze

chcę być kumplem, zawsze tylko pozytywnie motywować i chwalić bo sport to przecież endorfiny

szczęście i super zabawa !

Slow Show

Slow Sport staje się coraz silniejszym trendem, który dotyczy bardzo wielu dziewczyn. Wśród nich są kobiety, które lubią sport, chcą ćwiczyć, ale jednocześnie nie skupiają się na wynikach. Liczy się dla nich przede wszystkim zdrowie i dobra zabawa. Są świadome, że aktywność fizyczna, to jeden z elementów ich życia, a nie jego treść .

 

 Sport Girlllzzzzzzz
Ideologia Slow Sport zatacza coraz szersze kręgi. Okazuje się, że indywidualne, zdrowe, wyluzowane podejście do sportu dla wielu osób jest tym, na co czekały. Z jednej strony ktoś może powiedzieć, że nie odkrywamy Ameryki, że każdy może robić co chce i nie musi czekać na dorabianie do tego ideologii.
Z drugiej strony wiele z nas potrzebuje reguł i nazewnictwa. .

Firma NIKE, bliska wszystkim fit dziewczynom, poprosiła nas o przedstawienie ideologii Slow Sportu, podczas szkolenia dla pracowników firmy. Jesteśmy zaszczycone, że nasze działania przekonują ludzi, którzy tworzą świetną markę, wspierają sportowców zawodowych a także amatorów na całym świecie. Do tego doskonale znają rynek sportowy, zarówno od strony produktów, trendów jak i zachowań społecznych.

Panel dyskusyjny o Slow Sporcie i magazynie GIRLS Dziewczyny Trenują

Spotkanie poprowadziła Kasia Dydo- Rosłoń, która opowiedziała o powstającej właśnie gazecie Girls Dziewczyny Trenują ( o czym za chwile więcej)  i swoich doświadczeniach ze Slow Sportem. Naszym wsparciem merytorycznym była trenerka Lidka Zamyłko, która mówiła o tym, jak patrzy na Slow Sport z punktu widzenia osoby zajmującej się sportem zawodowo. Okazuje się, że Lidka bardzo dba o to, żeby mieć czas na regenerację.Szanuje swoje ciało i zdrowie. Kocha sport, ale nauczyła się, by nie przekraczać granicy. Ciało wysyła nam sygnały ostrzegawcze i trzeba ich po prostu słuchać, żeby nie zrobić sobie krzywdy.


Lidka Zamyłko

Karina


W trakcie panelu opowiedziałam o tym jak wypalenie sportowe doprowadziło mnie do wymyślenia tej ideologii i ponownego czerpania radości z treningów. Mówiłam również tym jak wiele osób pisze, że takie podejście do sportu zachęciło je do wstania z kanapy i spróbowania swoich sił. Wierzę, że swoboda i przyjemność z uprawiania sportu mogą przynieść niesamowite efekty. Mam nadzieję, że udało się przekonać dziewczyny do tego, że sport nie zawsze ma wyczynowe oblicze i w rytmie slow może być fajnie, a nawet fajniej!


Slow Sport rulez;) Karina w akcji:)

 

 Kasia


Po raz pierwszy "face to face" miałam okazję opowiedzieć trenującym  dziewczynom o nowym magazynie GIRLS Dziewczyny Trenują. To gazeta dla  amatorek sportu, które interesują prawdziwe historie ich koleżanek. Opisujemy sport bez upiększeń i zbędnych epitetów, taki jaki on jest naprawdę. To była okazja, żeby opowiedzieć jak powstawała nasza gazeta, jaki jest na nią pomysł i z jakimi trudnościami będziemy musiały się mierzyć wchodząc na duży rynek wydawniczy.To ogromna satysfakcja opowiadać o rzeczy , którą stworzyło się od zera. Mam nadzieje, że pomysł na Girlsy przypadł dziewczynom do gustu i będą wiernymi czytelniczkami naszej gazety.

Przed treningiem....

Razem

Po panelu dyskusyjnym obie wzięłyśmy udział w  treningu prowadzonym przez Lidkę Zamyłko. Lekko nie było, pogoda nie sprzyjała wysiłkowi fizycznemu ale dzielnie walczyłyśmy, żeby wytrwać do końca.


....i tuż po!

niedziela, 24 lipca 2016

Wakacje za zero złotych

Często słyszymy, że ktoś nie jedzie na wakacje, bo w portfelu hula wiatr i nie ma takiej możliwości, że wczasy z biurem podróży za drogie, że nad polskim morzem ceny jak na Majorce, więc pozostaje balkoning i wizyta u rodziny na wsi. w sumie też fanie, ale są też inne możliwości...



W miniony weekend byłam na spływie kajakowym po Bugu. Z grupą znajomych spotkaliśmy się w Teodorowie (okolice Radzymina), stamtąd zabrały nas dwa busy do Wyszkowa. Wiosła, kamizelki i kajaki zostały rozdzielone i już po chwili znaleźliśmy się na wodzie. W sobotę mieliśmy do wywiosłowania 25km. Tego dnia finiszując w Kuligowie. I tu nastąpi płynne przejście do tytułu tego wpisu. Muszę przyznać, że byłam mocno zaskoczona faktem, że wzdłuż całego brzegu na wysokości Kuligowa jest dosłownie namiot obok namiotu. Ludzie przyjeżdżają całymi rodzinami, rozstawiają namioty, mają stoliki, krzesła, grille...łowią ryby, rozpalają ogniska, opalają się i tak spędzają wakacje. Koszt takiego urlopu, to opłata za benzynę i zakupy spożywcze. Dostępne atrakcje, to sporty wodne ( kajaki, łódki, pływanie), fajne tereny do jeżdżenia na rowerze i do biegania ( to przetestowałam osobiście - teren trailowy, leśne ścieżki, sporo piachu, górki, pagórki, dołki .. można się zmęczyć i przyjemnie pobiegać ), do tego spacery i wycieczka na przykład do Skansenu w Kuligowie.





My w tym miejscu rozbiliśmy namioty, nawiązaliśmy nowe znajomości z wędkarzami i turystami. Wszyscy byli bardzo przyjaźni, pomogli nam wyciągnąć kajaki na brzeg, pozwolili przyłączyć się do ogniska i nie robili problemów widząc kilkunastoosobowa grupkę młodych ( dosyć rozbawionych i głośnych) ludzi. Naprawdę pozytywne zaskoczenie. Odwdzięczyliśmy się kiełbaskami z ogniska, sałatką i przede wszystkim muzyką! Dwóch kolegów uzbrojonych w akordeon i gitarę rozbawiło całą okolice, a tańcom nie było końca.

Następnego dnia płynęliśmy w stronę Arciechowa ok 12 km. Po drodze mała plaża w Kani Polskiej ( tutaj też całkiem przyjemna smażalnia ryb). Po drodze możliwość obserwowania przepięknych łabędzi i bocianów.
W samym Arciechowie mamy fajne plaże i też kilka przyjemnych miejsc do wędkowania, ogniska czy rozbicia namiotu.

Mnie nie udało się uchwycić piękna plaż, ale znalazłam oddającą urok miejsca galerię tutaj




Od lokalsów udało mi się wyciągnąć informację, że najpyszniejsze domowe lody można kupić w pobliskim Brańszczyku. Hitem są lody jagodowe robione z prawdziwych jagód, a nie z syropów, ekstraktów i innych ulepszaczy.

ok 17.00 czekały już na nas busy i odwiozły towarzystwo do domów ( a mnie do samochodu, bo jednak miałam kilkadziesiąt kilometrów od mieszkania). Firmę bardzo polecam. Miła obsługa, wszystko na czas i jak najlepszej jakości www.kajaki.pro

Fajnie, że wracamy do przeszłości i natury. Nie trzeba mieć tysięcy, żeby spędzić miło urlop. A weekend nad Bugiem może być równie ekscytujący co zagraniczna wyprawa. Bardzo pokrzepiające jest też to, że Polacy są przyjacielscy. Na co dzień mamy różne doświadczenia. Każdy spotyka ludzi serdecznych jak i bardzo nieprzychylnych. Jednak ja podczas tego weekendu zobaczyłam, że jesteśmy otwarci, zgrani, pomocni i potrafimy się razem bawić. Bez patrzenia na zawody, lajki na fejsie, pochodzenie czy wiek. ( i  piszę tu nie tylko o fantastycznej ekipie z którą byłam na kajakach, bo to oczywiste, ale o ludziach których spotkaliśmy po drodze ).

Bardzo udany weekend w czasie którego można złapać dystans. zobaczyć, że bardzo blisko od Warszawy są świetne miejsca, które można zwiedzić poruszając się kajakiem, rowerem czy samochodem. Nie trzeba jechać na weekend nad może, bo ok 50 km od Warszawy też jest co robić. I nie ma parawaningu!

poniedziałek, 18 lipca 2016

"Nie czyń z życia dramatu!"

Pozytywna Egoistka Dagmara Skalska właśnie wydała trzecią książkę z serii "Egoizm, to nie grzech".  Tym razem skupia się na naszej fizyczności i namawia "Pokochaj swoje ciało"!

Wiem, że czujemy się w ostatnim czasie zalewane poradnikami, książkami kulinarnymi i wypowiedziami osób, które zapewniają, że odmienią nasze życie, że po przeczytaniu ich publikacji będziemy piękne, młode i bogate.... Dlatego ja też sceptycznie sięgnęłam po tę pozycję.

Dagmarę miałam okazję poznać przy okazji jej działań związanych z "Projektem Egoistka". Najpierw wspólnie ze ŚP. mężem Tomaszem Skalskim, a później już sama nakłaniała kobiety do tego by pokochały siebie, by stały się dla siebie ważne, by zwróciły uwagę na swoje potrzeby. Namawiała i dalej namawia do pozytywnego egoizmu, a nie egocentryzmu... 

Autorka zachęca do tego, żebyśmy przyjrzały się sobie. Niby banał, ale...Kiedy ostatnio miałyście czas, żeby zastanowić się nad własnymi pragnieniami, marzeniami, nad tym co Was cieszy, a co smuci? Kiedy ostatnio miałyście czas zastanowić się nad tym jak Wasze ciało reaguje na różne produkty, pogodę, stres? Kiedy ostatnio zatroszczyłyście się o swój organizm od zewnątrz i od środka?

Biorąc udział w tej codziennej gonitwie staramy się pić zielone koktajle, jeść tylko potrawy bezglutenowe i kupować ekologiczne owoce...staramy się dużo pić, staramy się regularnie ćwiczyć, staramy się wysypiać...No ale jak to w życiu bywa...mamy dobre chęci, jednak gdy głód przyciśnie, to łapiemy białą bułę, wypijamy 6 kaw, bo gonią terminy, a po treningu rezygnujemy z rozciągania, żeby zaoszczędzić kilka cennych minut. A przecież to my powinnyśmy być w życiu najważniejsze. Jeśli my jesteśmy zdrowe, silne, wypoczęte i zadowolone, to możemy robić dużo więcej dla innych.

Dagmara Skalska zachęca na tych 300 stronach do tego, żebyśmy się zatrzymały i przez chwilę sobie przyjrzały. Jak pisze na łamach książki czytelniczki często się do niej zwracały z prośbą o radę od czego zacząć ten pozytywny egoizm...Wychodzi im na przeciw i podaje najprostszą receptę. Zacznijcie od ciała.

Zachęca do tego, by:

-zrezygnować z chemii w jedzeniu

-zrezygnuj ze "śniadaniobiadokolacji" jedząc jeden bardzo duży posiłek szkodzisz swojemu organizmowi i...tyjesz

-zastanowić się nad ilością spożywanej kawy i alkoholu

-jeść częściej, ale znacznie mniejsze porcje ( wielkości dłoni)

-jeść wolno i dokładnie

-zwracaj uwagę na ilość spożywanego mięsa

W książce jest też program na detoks organizmu, porady jak zastąpić szkodliwe składniki zdrowymi odpowiednikami, propozycje zdrowych potraw, ale także zachęta do tego by nie rezygnować ze słodkiego smaku. Pomoże w tym przepis na naleśniki z bananami i bakaliami lub kasza jaglana z mleczkiem kokosowym,cynamonem i jabłkami.

Warto czasami skupić się na sobie, a ta książka podpowie Ci jak to zrobić. Nie ma co się czarowny,że nagle zaczniemy traktować swoje ciało jak świątynię,a siebie jak księżniczkę... Nie twierdzę, że wszystko Cię przekona, że wszystko zastosujesz, ale na pewno znajdziesz rozwiązania, które będą pasowały właśnie do Ciebie!

Zwłaszcza ulubione hasło Dagmary "Nie czyń z życia dramatu !".


wtorek, 12 lipca 2016

Slow Mountains



Do niedawna nie wyobrażałam sobie wakacji bez morza, piasku, wysokich temperatur i leżaka. W tym roku po raz pierwszy rodzinnie postanowiliśmy jechać w góry cała ekipą. Dwoje dorosłych i sześcioletnie dziecko. Wielu znajomych odradzało wyjazd bo jak góry to bez dziecka. Ostrzegali, że nie będzie chciało wspinać się na szczyty, wdrapywać się po skałkach, chodzić na długie spacery a w ogóle to wykończy nas stękaniem i marudzeniem zanim ruszmy na górską wycieczkę.


Adrspach- Skalne Miasto




Udając, że nie słyszymy tego co mówią kumple i kumpelki, postanowiliśmy wybrać góry na miarę naszego dziecka. Odłożyliśmy na dalsze plany wypad na Mount Everest, darowaliśmy sobie Czomolugmę i K2. Z pełną odpowiedzialnością za swoje czyny obraliśmy kierunek Góry Stołowe w Kotlinie Kłodzkiej.
Ziemia Kłodzka  to wspaniałe góry, niezwykłe wprost bajeczne krajobrazy, wielkie bogactwo form skalnych, szczelin, labiryntów, bajeczne głazy górskie. To m.in. Błędne Skałki, Wielki Szczeliniec, Masyw Śnieżnika, Góry Stołowe, Orlickie, Bystrzyckie, Złote, Bialskie, Sowie, Bardzkie ... coś się wybierze. Nie żeby od razy wszystko na raz zdobywać. Zaczynamy pomału na miarę sześcioletniego towarzysza. W końcu to Slow Sport. Nie chodzi o to aby się wykończyć, tylko żeby czerpać przyjemności i zaszczepić ducha sportu i rekreacji w górach.

Na początek Labirynt Błędne Skały

Samo słowo labirynt spowodowało lawinę pytań i sporą ekscytacje wycieczką. Błędne Skały to skupisko szczelin i zaułków, niekiedy niezwykle wąskich. Wiele skał ma własne nazwy np.: "Skalne Siodło", "Kurza Stopka", "Labirynt", "Tunel", "Wielka Sala". W pobliżu Błędnych Skał znajduje się "Głaz Trzech Krzyży". Powstałe bloki skalne tworzą kilkusetmetrową trasę turystyczną o niepowtarzalnym uroku, którą zwiedzając często dosłownie przeciskamy się pomiędzy skałami wąskimi szczelinami.Maszerując pomiędzy nimi niejednokrotnie musimy wciągać brzuchy, zdejmować plecaki, schodzić do parteru i padać na kolana;) Śmiechu co niemiara! Na terenie Błędnych Skał znajduje się punkt widokowy, na platformie o nazwie "Skalne Czasze". Widoczny stąd jest m.in. Szczeliniec Wielki nasz kolejny wycieczkowy cel!

Błędne Skały

Wielkaaaaa Góraaaa-Szczeliniec Wielki

To zdecydowanie trudniejsza wyprawa;) Szczeliniec Wielki - jest najwyższym szczytem Gór Stołowych- 919 m.npm. i wspaniałym punktem widokowym. Najłatwiej dostępny ze wsi Karłów. Na szczyt prowadzi droga zbudowana z ponad 600 kamiennych stopni. Trochę trzeba się nakombinować żeby namówić malucha na te wspinaczkę ale przy odrobinie rodzicielskiej kreatywności jest to do zrobienia. Na szczycie góry znajduje się schronisko, gdzie serwują pyszną szarlotkę i wegetariański gulasz na miarę Jadłonomii Marty Dymek więc motywacji nie brakuje. Płaski wierzchołek to ogromny labirynt powstały w naturalny sposób z oryginalnie uformowanych form skalnych. Nazwy nadane najciekawszym formom pochodzą od ich charakterystycznych kształtów: Wielbłąd, Słoń, Wiewiórka czy stanowiący wręcz symbol tych gór Małpolud. Wewnątrz licznych korytarzy panuje swoisty mikroklimat, a w niektórych miejscach śnieg utrzymuje się do lipca (Piekiełko). Na szczycie znajduje się kilka punktów widokowych, skąd przy dobrej widoczności można zobaczyć całą Ziemię Kłodzką, a także pasmo Sudetów wraz z Karkonoszami. Patrząc w siną dal na szczycie Szczelińca Wielkiego doszliśmy do wniosku, że trzeba ruszyć dalej, za Polską granicę. Czeskie Góry Stołowe to trochę inna bajka.

Szczeliniec Wielki

Adrspach-Skalne Miasto

O urodzie tego naturalnego zabytku rozpisują się w każdym przewodniku po Górach Stołowych. Łatwo tam dotrzeć i nietrudno pokonać a moc wrażeń gwarantowana. Przyjemnie wędruje się pomiędzy malowniczo wyrzeźbionymi przez naturę skalnymi formami.100 metrowe skalne ściany sprawiają często monumentalne wrażenie. Znajdziemy tutaj skalny wodospad, piękne szmaragdowe jezioro oraz górne jeziorko gdzie ciekawą atrakcją jest przepływ wieloosobowymi tratwami. Radzę nie rezygnować z tej atrakcji bo radocha po pachy gwarantowana!

Adrspach-Skalne Miasto

Rodzinne wakacje w Górach Stołowych zaliczam do bardzo udanych. Pogoda nas nie wykończyła a atrakcji nie brakowało. Rodzinny Slow Sport towarzyszył nam od pierwszego do ostatniego dnia. Pomiędzy dużymi wyprawami zaliczaliśmy te mniejsze : pstrągi w Pstrążnej, łażenie leśnymi szlakami, ścieżka zdrowia na Górze Parkowej a na koniec każdego intensywnego dnia, karmienie ryb w parku zdrojowym i ciacha w pobliskiej cukierni;)

Adrspach-Skalne Miasto



czwartek, 7 lipca 2016

Run & Travel -------> Azja

Zwiedzanie i bieganie, to mój ulubiony pomysł na wakacje. W ten sposób udało się zwiedzić kilka pięknych miejsc jak Singapur, Tajlandia, Malezja, Amsterdam, Włochy czy Portugalia. Pierwsza rzecz, która ląduje w mojej walizce, to buty biegowe, szorty, top i saszetka na pasku...zaraz po tej bazie milion innych rzeczy, co skutkuje atakiem paniki przy ważeniu bagażu na lotnisku, ale od biegania zaczynam ;) A teraz zabieram Was w biegową podróż po Azji.

1. Tajlandia

W Bangkoku polecam bieganie albo bardzo wczesnym rankiem, kiedy turyści jeszcze śpią, nie  ma aż tak ogromnego ruchu na chodnikach ulicach, albo bieganie po parkach. Raczej nie spotkamy na ulicach tego miasta swobodnie biegających ludzi. Ja próbowałam łączyć zwiedzanie z bieganiem w tym mieście, ale wymaga, to żelaznych nerwów. Masa samochodów, tuk- tuków, lawina ludzi, hałas i chaos nie pomagają. Jednak jeśli nie zależy Ci na jakościowym treningu, a na zwiedzaniu, smakowaniu Azji i dobrej zabawie, to warto. Tym, którzy chcą solidnie potrenować polecam parki. Zazwyczaj są ogrodzone, bardzo zadbane, są ścieżki dla biegaczy i małe fontanny z wodą do picia. Po wszystkim można rozciągnąć się i odpocząć na cudownie zielonym, zadbanym trawniku. Bez względu na to, która opcje wybierzecie nastawcie się na bardzo wysoka temperaturę i bardzo duża wilgotność powietrza. Naprawdę nie jest łatwo. Można się poczuć jak w saunie

Nocne bieganie po Bangkoku

Trening w tropikach łatwiej przetrwać z myślą o pysznej, owocowej nagrodzie tuz po bieganiu.




Gdy zmęczycie się miejskim gwarem polecam tajskie wyspy. Na Koh Chang zostaniecie przeczołgani na podbiegach, które w połączeniu z temperaturą są prawdziwym hardcorem. Po kilku kilometrach wracałam z biegania z buraczanym kolorem twarzy. Wielbicielom biegania po piasku polecam wysepki na południu kraju. Biały piasek, turkusowa woda, a po treningu naturalny izotonik prosto z kokosa.



Z Tajlandii możemy łatwo i tanio dostać się do Malezji lokalnymi liniami  lotniczymi AirAsia.

2. Jeżeli chodzi o Malezję, to miałam okazję biegać jedynie w Kuala Lumpur. Temperatura i wilgotność powietrza bardzo zbliżone do klimatu tajskiego. Natomiast na ulicach jest zdecydowanie luźniej i bardziej sportowo. Zaraz przy słynnych bliźniaczych wieżach jest przepiękny park z tartanowymi ścieżkami, basenem, piękną roślinnością i oczywiście fontannami z wodą do picia.







3. Ostatni punkt podczas przebieżki po Azji, to Singapur. Prawdziwy raj dla biegaczy.

Singapur na pierwszy rzut oka jest tak doskonały, że aż nierealny. Wygląda jak plan filmowy albo makieta miasta. Na każdym kroku nowe technologie, drapacze chmur jak z filmów o przyszłości, pracownicy biurowców ubrani jak w "Sexie w wielkim mieście". Na każdym rogu Chanel i LV niczym u nas Zara i HM.




W pierwszej chwili jakoś nie gra to wszystko ze sportem, a jeśli już to z elegancką siłownią, a na pewno nie z bieganiem. Jednak gdy uda się dotrzeć do mariny od razy wiesz, że nic bardziej mylnego. Wzdłuż wybrzeża są specjalne pasy ruchu dla biegaczy. W porze obiadowej eleganccy biznesmeni zakładają buty do biegania i zamiast na biznesowy lunch idą na biznesowe bieganie. Na trawnikach przy muzyce grupki młodych ludzi tańczą i ćwiczą fitness popołudniami. Najfajniejszy widok, to ludzie wychodzący z biurowców grupami w sportowych strojach i biegający razem "po godzinach" lub w przerwie obiadowej. Byli też tacy którzy zostawiali plecak z ciuchami na ławce i po prostu szli biegać i wiecie co? Ten plecak po godzinie nadal tam był!


Jakość zdjęcia jest kiepska, ale po prostu musiałam Wam to pokazać :)

Widać, że sport jest tam naturalnym elementem życia. Nikogo nie dziwi, nie budzi konfliktów, nieporozumień, jest częścią idealnej, singapurskiej całości. Mimo, że taka nowoczesna dżungla nie wydaje się fajnym terenem do treningu, to biegało się bardzo przyjemnie. Pogoda nie była już tak potwornie upalna jak w Malezji i Tajlandii, więc ruch był czysta przyjemnością. Do minusów należą w tym miejscu ceny. Dlatego najlepiej stołować się na nocnych bazarach i ulicznych garkuchniach. W najprostszej knajpie za pizzę ( w przeliczeniu na złotówki) zapłacimy ok 60 złotych. O kosztach noclegu nawet nie wspomnę...
 

poniedziałek, 4 lipca 2016

Autorski program motywacyjny


Odkąd pamiętam zawsze miałam tak zwany słomiany zapał do sportu. Świetny pomysł, fala energii, niesamowitej euforii i jeszcze szybciej ugaszony pożar wielkich chęci. No i znowu "od poniedziałku..." Dla mnie lekarstwem na zmorę ciągłego zaczynania od nowa stała się systematyczność. U mnie zadziałała zasada, że zawsze, ale to zawsze idę na trening. Lato, zima, wypoczęta, zmęczona, w dobrym nastroju albo fatalnym. Trening musi być. Oczywiście teraz po kilku latach regularnych ćwiczeń już nie jest tak, że jak raz treningu nie ma to idzie lawinowo i odpuszczam, ale na początku naprawdę tak bywa. Nie pójdziemy raz, drugi i...zarzucamy sportową przygodę. No i tu powstaje pytanie jak przetrwać?
Ja mam kilka swoich sprawdzonych sposobów, które motywują i wyciągają z domu na trening nawet jak bardzo mi się nie chce.

1. Nie ma fotki, nie ma fejsa czyli treningu nie było



Wiele osób delikatnie obśmiewa sportowych ekshibicjonistów, inni nazywają to sportowym terrorem psującym humor tym, którzy na trening nie poszli. Ja jednak chętnie korzystam z fali pozytywnej energii idącej z portali społecznościowych. Dzisiaj każdy żyje szybko, czasu jest coraz mniej i nie spotykamy się zbyt często ze znajomymi. Dlatego świadomość takiego wirtualnego wsparcia, kibicowania, uśmiechu jest ważna. I jeśli po udanym starcie mam dziesiątki lajków, gratulacji, to dodaje dodatkowych skrzydeł. Zwłaszcza na początku drogi sportowej. Więc nawet jeśli masz świadomość, że ktoś może się śmiać z wrzucanych fotek, z całego trendu, ale masz też świadomość, że tobie to pomaga, to nie przejmuj się i prowadź sportowy pamiętnik na facebooku czy instagramie

2.Słowo wypowiedziane głośno nabiera większego znaczenia, napisane jest już zobowiązujące


Jeśli chodzi nam po głowie jakiś cel sportowy, ale same nie wiemy czy sprostamy, czy wytrwamy, czy będzie nam się chciało, to najlepiej publicznie ogłosić, co chcemy zrobić. Pisząc na blogu, facebooku czy mówiąc głośno wśród znajomych o swoim zamiarze przebiegnięcia 10 km, udziału w maratonie, nauczenia się tańca na rurze czy walce w biegu ekstremalnym ...czujemy się zobowiązane do zrealizowania swojego celu. Bo już powiedziałyśmy o tym głośno, bo w każdej chwili ktoś może zapytać o postępy, treningi i czy się udało...głupio będzie przyznać się do porażki czy tego, że odpuściłyśmy

3.Towarzystwo na wagę złota



Po pierwsze czas na treningach mija szybciej gdy mamy towarzystwo. Można pogadać, wymienić obserwacje, no i działa czynnik motywacja/rywalizacja. Jeśli koleżanka ciśnie do końca trudniej będzie nam zrezygnować z ostatniej serii. Jeśli umówimy się na wspólne bieganie przed pracą, to nawet jeśli bardzo nam się nie będzie chciało to jednak zwleczemy się z łóżka. Nie masz znajomych z którymi możesz ćwiczyć? Nie martw się! od tego masz nas. Chętnie podpowiemy. Istnieje mnóstwo grup biegowych, sportowych grup wsparcia, aplikacji do szukania sportowego towarzystwa. Na przykład grupa Bravehearts Legionowo używają oznaczeń RR ( razem raźniej). W swojej grupie facebookowej piszą post np "Dzisiaj o 17.00, 21 km swobodnego wybiegania RR", no i już wiadomo że jeśli mamy w planie wybieganie, to możemy się zgłosić i pobiegać razem.

4.Zapobiegliwa

Tutaj patent nie tyle przetestowany, co wyczytany w książce "Przepis na bieganie" Małgorzaty Majewskiej, otóż aby rano uniknąć dylematów wstawać na trening czy nie wstawać? biegać czy nie biegać? Wszystko musi być już gotowe. Ubranie, skarpetki, majtki, buty. Wszystko. Wstajemy na automatycznym pilocie i fruuuu  na trening. Dopiero w trakcie biegania budzimy się na tyle, żeby ogarnąć rzeczywistość. A jak już wyszłyśmy, to przecież nie wrócimy bez biegania


5.Pieniądze i walka o pakiet potrafią zmotywować



Dla mnie idealnym motywatorem jest zapisanie na bieg. Dzisiaj w dobie ogromnej mody na bieganie zapisy na najpopularniejsze imprezy kończą się po kilku godzinach. Dlatego trzeba być czujnym. a gdy już upolujemy pakiet startowy i go opłacimy...to trudno zrezygnować. Nic tak nie motywuje do treningów jak zbliżające się starty. Moją drogę startowa w tym roku wyznacza Korona Półmaratonów. Skoro już zaczęłam i jestem zapisana na kolejne biegi, to muszę w ciągu roku zrobić 5 półmaratonów, a co za tym idzie muszę trenować :) a jeśli wpadną po drodze jakieś wydarzenia fiitnessowe czy starty w ulubionych imprezach, to tylko na plus :)

6.Imprezuj na sportowo

Fitness Camp z ForPro

Ekipa Mamy Ruszamy na Biegu Konstancińskim

Bezpłatne treningi Reebok w Złotych Tarasach

Bezpłatne treningi Nike NRC
Eventy sportowe, to prawdziwe święto dla wszystkich fit-maniaczek, nawet początkujących.  Jeśli polubisz na facebooku strony związane z aktywnym, zdrowym stylem życia, będziesz często wchodzić na naszego bloga lub profil facebbookowy, to na pewno nie przegapisz najciekawszych wydarzeń sportowych. Trening z gwiazdami sportu takimi jak Ania Lewandowska, masa fotek, zdrowy catering, czerwony dywan, konkursy i gadżety sportowe dla wszystkich. Poczujesz się jak gwiazda, poznasz nowe osoby, spędzisz zdrowo czas. Będziesz zadowolona z tego, że wzięłaś udział w imprezie, jednocześnie następnego dnia nie będzie bolała głowa i obudzisz się z uśmiechem, bo po pierwsze poćwiczyłaś, po drugie zrobiłaś coś dla siebie.