Team Spirit - Ekiden 2016
Drużyna Bazgroszyt / Ekiden 2016
Nie przepadam za udziałem w imprezach biegowych. Mam na swoim koncie dwie: Bieg Powstania Warszawskiego i Biegnij Warszawo. Nie jestem sportowcem, więc nie czuję ciśnienia na branie udziału w zawodach. Bardziej mnie to stresuje niż motywuje, dlatego unikam i czuję się z tym dobrze.
W lutym moja dobra znajoma Anna Sawa zapytała czy pobiegnę
charytatywnie w jej drużynie Bazgroszytu w EKIDEN - maratonie sztafet. Zaskoczyła
mnie tą propozycją. Właściwie pomyślałam, że pomyliła osoby, bo ja od dawna nie biegałam! Nie wiedzieć czemu powiedziałam
„Ok., czemu nie”. Do dzisiaj się zastanawiam jak to możliwe, że powiedziałam
TAK!
Słowo się rzekło! Co teraz? Najprościej zacząć biegać.
Wyglądam za okno, a tu zima, zimno, wiatr zawiewa, deszcz zacina. Z przyjemnością
to nie ma nic wspólnego. Pomyślałam, że to dobra próba charakteru. Zrobienie
czegoś, za czym się nie przepada, czegoś trochę wbrew sobie. Zaczęłam biegać. Na
początek krótkie dystanse. Wyznaczałam sobie małe cele. Do drugiego
skrzyżowania, do następnego drzewa, do granicy lasu. Stałam się mistrzynią
krótkich dystansów. Doszłam do wniosku, że nie trzeba od razu biegać piątki, gdy
na zawodach ma się przebiec 5 km. Dam radę!
Trzy miesiące biegowych treningów minęły jak z bicza
strzelił. Trzy miesiące biegania po asfalcie, parkach i lesie. Trzy miesiące dążenia
do celu bez „napinki” i skomplikowanych planów treningowych. Jak miałam czas to
wkładałam buty i biegłam. Nie narzuciłam sobie żadnego rygoru, nie prosiłam o
pomoc trenerów. Postanowiłam sama się z tym zmierzyć w imię starej zasady: „Sama
ze sobą na sam najlepiej się mam”.
W dniu zawodów Ekiden stawiłam się na starcie z uśmiechem i
z przekonaniem, że dam radę. Oprócz mnie w drużynie miałam wytrawnych biegaczy. Anna Sawa - maratonka, Karolina Jaśkiewicz - półmaratonka, Paweł
Sawa - półmaratończyk, Marcin Rosłoń - biegacz ultra, Marcin Łukasiewicz - maratończyk.
Wiedziałam, że w tej grupie pobiegnę najwolniej, ale przyjęłam to z pokorą.
Byłam najsłabsza i co z tego?! Cieszyłam się, że biegnę drużynowo i że w miarę moich możliwości pobiegnę jak
najlepiej. Po prostu dam z siebie wszystko.
Dla mnie ta impreza miała niezwykłą atmosferę. Biegliśmy
charytatywnie dla małego chłopca o imieniu Antek. Bieganie dla kogoś ma inny wymiar niż bieganie tylko dla siebie.
Wzruszona byłam, gdy na mecie stała mama z Antkiem po to, by obdarować Nas
medalami zrobionymi własnoręcznie przez chłopca. To piękna chwila, którą
zapamiętam na długo. W czasie całej sztafety czułam zgranie drużyny, wsparcie
na kolejnych kilometrach i wspaniałą współpracę. Wszyscy mieliśmy te same cele,
dobiec do mety, przekazać pałeczkę i dobrze się bawić.
Medale od Antka:) / Ekiden 2016 |
Dzisiaj z ogromną przyjemnością wspominam udział w tej Ekidenie. Jeżeli jeszcze ktoś kiedyś zaproponuje mi drużynowy udział w zawodach,
to nie odmówię. Jeżeli moim skromnym bieganiem krótkich dystansów będę mogła
pomóc, to zrobię to bez wahania. Dziękuję całej mojej ekipie Bazgroszytu za
wspaniały bieg, super współprace i cudowny dzień.
Zrobiliśmy to razem! / Ekiden 2016 |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz