Moja recepta na udane wakacje, to przede wszystkim aktywne wakacje. Oczywiście jestem jak najbardziej za plażowaniem, basenem i spacerami brzegiem morza, jednak po dwóch dniach leniuchowania czuję, że pora na działanie. Zatrzymaliśmy się w mieście Rodos, które ma przepiękną starówkę, ładny port, urocze knajpki mieszczące się w małych, krętych uliczkach, a do tego długi deptak wzdłuż wybrzeża. Spacerując lub biegając można dokładnie zwiedzić te miejsca, a przy okazji przekonać się gdzie bywają i jak żyją rodowici Grecy. Musicie się jednak nastawić na liczne podbiegi i totalny upał. Nie bez przyczyny Rodos jest nazywana wyspą słońca. Biegnąc lub idąc promenadą miniecie casino, plaże hotelowe, plaże z leżakami i parasolkami i za tym wszystkim będzie już szeroka, piękna plaża z turkusową wodą jak z filmu "Niebiańska plaża". Co prawda zamiast piasku małe kamyczki, ale woda Wam to wynagrodzi.
Na obrzeżach miasta zaczynają się bazy kite i windsurfingu, można tu spotkać naprawdę dobre warunki, przystojnych surferów, piękne surferki i przyjacielski, wyluzowany klimat.
My jednak nie czekaliśmy na odpowiednie podmuchy wiatru i idealne fale, postanowiliśmy wyjechać poza miasto na rowerach.
Wypożyczenie na cały dzień dwóch rumaków nadgryzionych zębem czasu, to koszt ok 20 euro. Jeśli zarejestrujecie się wcześniej, to możecie skorzystać z systemu rowerów miejskich za 1 euro z adzień. Niestety trzeb wcześniej odebrać specjalną kartę, której nie mieliśmy. Ruszyliśmy do Faliraki ( to dystans ok 10 km). Początkowo trasa była bardzo przyjemna, a atmosfera wesoła i sielska. Rozmowy milkły wraz z coraz większymi podjazdami ( wyspa do płaskich nie należy, a najwyższy szczyt ma 1200 metrów). Faliraki, to typowa miejscowość turystyczna z hotelami, ładna plażą, masą klubów, knajp i obcokrajowców. Także po 20 minutach znaliśmy juz topografię miejscowości i ruszyliśmy dalej. Ambitnie na cel postawiliśmy sobie Lindos
( jakieś 75 km od Rodos). Szło nam świetnie, ale temperatura sięgnęła już ok 38 stopni, a podjazdy były coraz częstsze i bardziej strome. Trudy rekompensują niesamowite widoki, jednak bez odpowiedniego sprzętu jest ciężko. Po drodze zwiedziliśmy piękną, rzadko uczęszczaną i szeroką plażę Afandou przy której biegnie dosyć długa, płaska trasa. Spotkaliśmy tam wielu biegaczy na treningach.
Jadąc dalej na południe trzeba uważnie wypatrywać kierunkowskazu na Tsampika , skręcamy w niepozorną ścieżkę, mijamy małe gospody wyglądające trochę jak ogródki działkowe, następnie naszym oczom ukazuje się wspaniały krajobraz. Jesteśmy na wzgórzu z którego biegnie w dół droga ułożona w serpentynę. A tam piękna plaża otoczona górami. Jeśli nastawiacie się na romantyczną intymność, to tu jej nie znajdziecie, ale jest naprawdę miło. Woda ma piękny, turkusowy kolor i długo jest płytko. Także polecam to miejsce na rodzinne wyjazdy
Do Lindos dojechaliśmy dopiero dzień później już samochodem, bo było to zdecydowanie za daleko. Tego dnia zrobiliśmy jakieś 70km na rowerach i 10 km maszerując
Jeśli nastawiacie się na jakieś dłuższe wybiegania, to weźcie pod uwagę, że 10 km pętelka, to w okolicach Rodos max gdy chcecie biegać po płaskim. Jeśli lubicie podbiegi, to będzie to dla Was raj na ziemi. Nie spotkaliśmy biegających Greków, może trenują wczesnymi rankami :). Na ścieżkach mijali nas turyści. Wszyscy byli bardzo pozytywnie nastawieni i oczywiście odpowiadali na pozdrowienia.
ok 25km od Rodos jest piękny Park Motyli. Przechadzając się mostkami i uliczkami zobaczycie całe stada motyli. Jest to na tyle blisko, ż emożna się wybrać na rowerach lub quadem
Wielkim plusem greckich wakacji jest kuchnia. Łatwo tu utrzymać zdrową i lekką dietę. Na plaży można kupić za grosze sałatki owocowe czy po prostu owoce na mobilnych straganach, sałatka grecka to absolutna podstawa, a na deser mrożone jogurty, które ( jeśli nie przesadzimy z dodatkami) też nie mają zbyt wielu kalorii. Chyba pierwszy raz nie będę się bała po urlopie stanąć na wadze ;)
No i na koniec zakupy. Lokalnym hitem są produkty spożywcze i kosmetyki wykonane z oliwek lub z oliwy. Można kupić dosłownie wszystko o smaku, zapachu i właściwościach greckich oliwek. Ten symbol znajdziemy też na pamiątkach od dywaników i serwetek przez koszulki po kubki i notesy. Natomiast ja znalazłam sieć świetnych, designerskich sklepików KORI z pomysłowo wykonanymi gadżetami. Takimi, których nie wrzucisz do szuflady po powrocie z wakacji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz