Wyjechaliśmy o 9.00 z Warszawy, ok 11.30 byliśmy już we wsi Święta Katarzyna u podnóża najwyższego szczytu Gór Świętokrzyskich - Łysicy ( 612 . n.p.m.). Przy wejściu na szlak Świętokrzyskiego Parku Narodowego kupujemy bilet, przekraczamy bramę i 500 metrów dalej możemy napełnić bidony w źródełku.
Potem leśną drogą nafaszerowana kamieniami, korzeniami, dołkami i górkami na zmianę maszerujemy i podbiegamy do krzyża.
Następnie ruszamy zbiegiem, by pokonać dalszy odcinek szlaku do Kakonina. W sumie wychodzi ok 6 km w jedną stronę. Nie będę tu ściemniać, że cały czas biegłam, bo na podbiegach trochę brakowało siły. Jednak myślę, że ogólnie poszło dobrze. Okolica malownicza, większość trasy pokonuje się w lesie, co w czasie upałów jest zbawienne, zwłaszcza dla biegaczy.
Mamy do wybory trzy szlaki:
niebieski : Nowa Słupia - Św. Krzyż
czerwony: Trzcianka - Łysa Góra
czerwony: Św. Katarzyna - Huta Szklana
Na szlaku spotkaliśmy wiele rodzin z dziećmi, które na spokojnie pokonywały ten dystans i po drodze piknikowali. Także polecam ten rejon nie tylko na trening, ale i na sympatyczną niedziele z rodziną.
Ok 18.00 byliśmy już w domu. Fajny, intensywny dzień z dobrym treningiem w nogach. Niestety nie znaleźliśmy na miejscy żadnego miłego miejsca, żeby coś zjeść, więc ta sfera zostaje jeszcze do zdokumentowania. Jeśli macie jakieś sugestie, to będę wdzięczna za namiary na dobre knajpki i noclegi.
Rewelacja! A skoro mamy taką porę roku, nie myślałaś o kajakach? My jesteśmy w to lato absolutnie zakochani w Pilicy.
OdpowiedzUsuń